Beskid Niski część wschodnia, najciekawsze miejsca i trasy rowerowe

Beskid Niski sercu bliski i my te słowa jak najbardziej potwierdzamy. Choć nie była to nasza pierwsza wizyta w tej części Beskidów, to po raz pierwszy spędziliśmy tam kilka dni i tak naprawdę dopiero teraz udało nam się w pełni poczuć klimat oraz docenić piękno tej części Polski. Na pierwszy, dłuższy pobyt wybraliśmy wschodnią część Beskidu Niskiego, a konkretnie okolice Jaślisk. Kto oglądał film "Boże Ciało", ten z pewnością kojarzy nazwę tej niewielkiej miejscowości. Urlop spędziliśmy bardzo aktywnie, głównie rowerowo, ale nie zabrakło też górskich wędrówek. 


Kilka słów o Beskidzie Niskim

Polska część Beskidu Niskiego położona jest na terenie dwóch województw Małopolskiego oraz Podkarpackiego, pomiędzy Przełęczą Tylicką na zachodzie, a Łupkowską na wschodzie. Jak nazwa wskazuje góry te nie są zbyt wysokie i po polskiej stronie nie przekraczają nawet 1000 m n.p.m. Są najniższymi górami w Karpatach, choć potrafią zaskoczyć stromymi podejściami, chociażby takimi jak słynna "ściana płaczu" na najwyższy szczyt Beskidu Niskiego, czyli Lackową (o naszym wejściu na Lackową można poczytać tutaj). Na terenie Beskidu Niskiego utworzono Magurski Park Narodowy, którego siedziba znajduje się w Krempnej oraz Jaśliski Park Krajobrazowy. Poza tym możemy wyróżnić kilkanaście rezerwatów przyrody, między innymi: Rezerwat Tysiąclecia na Cergowej Górze, Przełom Jasiołki, Kamień nad Jaśliskami, Źródliska Jasiołki, czy Bukowica. Jak dla nas Beskid Niski to najdziksze i najmniej oblegane góry w Polsce. Burzliwe dzieje tych terenów oraz liczne wysiedlenia spowodowały, że wiele terenów po dziś dzień jest niezamieszkałych i pustych, a pozostałością po dawnych wsiach są cerkwiska oraz cmentarze. Nawet jadąc drogą można dostrzec miejsca zupełnie niezagospodarowane, co nie ukrywamy bardzo nas zaskoczyło i oczarowało. Takich miejsc w Polsce jest coraz mniej, więc tym bardziej warto je odkrywać i doceniać. 

Droga biegnąca w stronę nieistniejącej wsi Czeremcha



Na Przełęczy Beskid nad Czeremchą

Dojazd w Beskid Niski

Jak dla nas położenie Beskidu Niskiego jest bardzo dogodne. Z Krakowa we wschodnią część Beskidu Niskiego można dojechać w niecałe 3 godziny i nawet mając dzieci na pokładzie nie ma konieczności robienia dłuższego postoju przy trasie. Jeszcze bliżej mamy w zachodnią część Beskidu Niskiego, czyli tą położoną w województwie małopolskim, gdzie można dojechać już w 2 godziny. Jadąc w okolice Jaślisk najlepiej skorzystać z autostrady A4 i zjechać z niej za Dębicą, kierując się najpierw na Krosno, następnie na Rymanów Zdrój. Jeśli jednak chcielibyśmy aby nasz przejazd był bardziej widokowy to wtedy polecamy trasę przez Gorlice oraz Duklę. 

Miesiącznica trwała na zboczach Cergowej



Na szlaku z Wysokiego

Noclegi w Beskidzie Niskim

Choć Beskid Niski jest wciąż dziki to baza noclegowa jest na dobrym poziomie i z pewnością każdy znajdzie tam coś dla siebie. Do dyspozycji turystów są prywatne kwatery, domki na wyłączność, czy też prowadzone z sercem gospodarstwa agroturystyczne, takie jak: Farfurnia, Dom na Łąkach, czy Gutkowa Koliba. Nie brakuje też baz namiotowych i tutaj szczególnie polecamy studencką bazę namiotą w Regetowie oraz Radocynie, a także pole biwakowe Jasiel. Noclegi w przystępnych cenach można także znaleźć w Hajstrze, prywatnym schronisku turystycznym, gdzie można rozbić się również namiotem. My na nasz kilkudniowy pobyt wybraliśmy tym razem Gutkową Kolibę, którą polecono nam dawno, dawno temu i wreszcie udało nam się zarezerwować tam nocleg. Miejsce niesamowite, przepięknie położone, z prywatną, kamienistą "plażą" nad niewielką rzeczką, z olbrzymim ogrodem, gdzie znajduje się miejsce na ognisko oraz plac zabaw dla dzieci. Prowadzone z wielkim sercem przez wspaniałych gospodarzy, którzy chętnie polecą miejsca warte uwagi. Na wyjątkowość tego miejsca mają wpływ także dostępne na miejscu posiłki. Śniadania i obiadokolacje są urozmaicone, bardzo smaczne i nawet nasz wybredny 3-latek zjadał wszystko ze smakiem. To co nas zaskoczyło bardzo pozytywnie na plus, za pobyt można płacić kartą, czy też zrealizować bon turystyczny. 

Gutkowa Koliba
Storczyk plamisty


Pole biwakowe Jasiel

Pomysł na 5-dniowy pobyt w Beskidzie Niskim

W Beskidzie Niskim miejsc wartych uwagi jest naprawdę wiele, my sami przygotowując się do wyjazdu stworzyliśmy długaśną listę tego co chcieliśmy zobaczyć, bez najmniejszych szans na jej zrealizowanie w te kilka dni. Co nieco jednak udało nam się odkryć, a każde z tych miejsc zostawiło w naszych sercach ślad. A więc co naszym zdaniem zasługuje na uwagę we wschodniej części Beskidu Niskiego? 
Oto nasza subiektywna lista (kolejność chronologiczna):
* rowerem z Gutkowej Koliby (lub z Lipowca) na Przełęcz Beskid nad Czeremchą przez nieistniejącą wieś Czeremcha. Trasa nie jest długa,  w obie strony ma około 13 kilometrów, przebiega jednak przez przepiękne tereny, więc zdecydowanie warto się na nią wybrać. My na niej byliśmy dwukrotnie, pierwszego dnia dotarliśmy pieszo do cerkwiska w nieistniejącej wsi Czeremcha, a dnia następnego wróciliśmy tam z rowerami i dojechaliśmy na Przełęcz Beskid nad Czeremchą. Trasa jest bardzo wygodna i pozbawiona większych podjazdów. Pierwszy fragment biegnie asfaltową drogą, a potem szeroką drogą gruntową. Od wsi Lipowiec droga wyłączona jest z ruchu samochodowego, a autem mogą poruszać się jedynie mieszkańcy, więc szczególnie polecamy tę trasę na rodzinną wycieczkę. Szlak poprowadzony jest przez niezamieszkałe tereny, a o dawnej obecności człowieka świadczą jedynie przydrożne krzyże, pozostałości po strażnicy oraz popadające w ruinę budynki po byłym PGR-ze. Na Przełęczy Beskid nad Czeremchą znajduje się granica polsko- słowacka, wiata turystyczna oraz szlakowskaz. Miejsce jest bardzo przyjemne, wiosną pobliskie łąki pokrywają się kwiatami, więc aż prosi się, żeby zrobić tam piknik i dłuższy postój. Jeśli ktoś chciałby wydłużyć swoją przejażdżkę to może wybrać się w stronę szczytu Klin i do znajdującej się nieopodal szczytu wiaty (my z tej opcji skorzystaliśmy), jednak trasa ta jest dużo bardziej wymagająca, ze względu na podjazdy i zdecydowanie to wariant dla bardziej wprawionych cyklistów. By tam dotrzeć można pojechać z Przełęczy wzdłuż granicy lub cofnąć się do mijanej po drodze wiaty (znajduje się ona około 1 kilometra przed Przełęczą) i odbić w lewo. Następnie trzeba jechać cały czas przed siebie leśną drogą, a po dojechaniu do granicy skręcić w lewo w wąską, leśną ścieżkę i kierować się ku górze.

* Nasza trasa dostępna jest tutaj












* wieża widokowa na Cergowej, czerwonym szlakiem z Nowej Wsi, powrót szlakiem żółtym do Dukli. Będąc w tej części Beskidu Niskiego zdobycie Cergowej było na szczycie naszej listy. Na Cergową wybraliśmy się po południu, po powrocie z rowerowej wycieczki na Przełęcz Beskid nad Czeremchą. Na Cergową prowadzi kilka szlaków, najpopularniejszy z nich, koloru żółtego, zaczyna się w Dukli. My jednak za namową naszego gospodarza wybraliśmy szlak czerwony z Nowej Wsi i był to strzał w 10. Wejście na Cergową jest dość wymagające, obojętnie od której strony na nią wyruszymy trzeba będzie zmierzyć się z podejściem. Jednak od strony Nowej Wsi jest ono najłagodniejsze. Podejście zaczyna się praktycznie na samym początku wędrówki, ale po kilkudziesięciu minutach kończy się i potem ścieżka biegnie łagodnie przez piękny bukowy las. O tej porze roku wszędzie dookoła unosił się jeszcze oszałamiający zapach kwitnącego czosnku niedźwiedziego, więc był to dodatkowy plus wybranej przez nas trasy. Punktem kulminacyjnym Cergowej jest drewniana wieża widokowa, z której roztaczają się malownicze widoki na Beskid Niski, a przy dobrej widoczności można zobaczyć nawet Tatry. Z Cergowej warto zejść do Dukli szlakiem żółtym, który przebiega przez Rezerwat Przyrody Tysiąclecia na Cergowej Górze. O tej porze roku można trafić na przepięknie kwitnącą na fioletowo miesiącznicę trwałą, która w olbrzymich ilościach pokrywa zbocza Cergowej. Takie rozwiązanie wiąże się jednak z tym, że jedna osoba musi wrócić tym samym szlakiem po auto i u nas tradycyjnie padło na Tomka ;-) Reszta ekipy zeszła do Dukli. 

Szlak na Cergową z Nowej Wsi


Widoki z wieży na Cergowej




* rowerem przez Magurski Park Narodowy. Była to nasza najdłuższa rowerowa wycieczka po Beskidzie Niskim i jedyna, która biegła cały czas asfaltową drogą. Rozpoczęliśmy ją w Krempnej i w Krempnej zakończyliśmy, zataczając całkiem zgrabną, 35-kilometrową pętelkę. Do Krempnej dojechaliśmy samochodem, który bezpłatnie zaparkowaliśmy pod Ośrodkiem Edukacyjno- Muzealnym Parku. Zanim wyruszyliśmy w trasę zakupiliśmy potrzebne bilety wstępu, odebraliśmy darmową mapę z zaznaczonymi szlakami pieszymi oraz rowerowymi i udaliśmy się na tamtejszą wystawę stałą, a także na pokaz multimedialny. Następnie ruszyliśmy w drogę. Odcinek pomiędzy Krempną, a Ożenną poprowadził nas drogą o ograniczonym ruchu samochodowym. Najbardziej charakterystycznymi punktami na tej trasie było Żydowskie, skąd ruszyliśmy na Wysokie oraz punkt widokowy na Dolinę Ciechani. Pierwsze kilometry, do Żydowskiego, upłynęły nam na spokojnej i niewymagającej przejażdżce. Po minięciu Żydowskiego zaczął się długi i mozolny podjazd, który doprowadził nas do widoku na Dolinę Ciechani, gdzie postanowiliśmy zrobić dłuższą przerwę podziwiając otaczające nas widoki. Następnie po krótkim zjeźdźcie czekał nas ostatni dość wymagający podjazd, a potem długi i bardzo przyjemny zjazd do Ożennej. Z Ożennej do Krempnej wróciliśmy zwykłą droga publiczną jadąc między innymi przez Świątkową Wielką, Świątkową Małą oraz Kotań, gdzie postanowiliśmy odbić pod tamtejsze przepiękne cerkwie. Tę w Świątkowej Wielkiej mieliśmy przyjemność zwiedzać z przewodnikiem. Pomimo tego, że jechaliśmy w ruchu ogólnym samochodów było niewiele, przez cały ten odcinek minęło nas zaledwie kilka aut. Trasa pomiędzy Ożenną, a Krempną pozbawiona była większych podjazdów i choć na pierwszy rzut oka nie było tego widać, prowadziła nas w dół, przez co pedałowało nam się lekko i przyjemnie. Na koniec, po dojechaniu do Krempnej, udaliśmy się jeszcze pod cerkiew w Krempnej, a wycieczkę zakończyliśmy zajadając się przepysznymi lodami, które w 100% polecamy. 

Nasza trasa dostępna jest tutaj










Cerkiew w Kotani
Cerkiew w Świątkowej Małej

Cerkiew w Świątkowej Wielkiej

Cerkiew w Krempnej
* Wysokie, ten widokowy i mamy wrażenie mało popularny szczyt znajduje się na terenie Magurskiego Parku Narodowego. Prowadzi na niego zielony szlak turystyczny, na który można wyruszyć od strony Żydowskiego, bądź od strony Ożennej. W obu punktach startowych znajduje się darmowy parking, więc nie ma problemu z pozostawieniem samochodu. My na szczyt Wysokiego wybraliśmy się podczas naszej rowerowej przejażdżki przez Magurski Park Narodowy, dlatego też na Wysokie ruszyliśmy z Żydowskiego. Rowery, z braku innych opcji, przypięliśmy do metalowej barierki przy szlabanie i pomimo pewnych obaw były tam jak najbardziej bezpieczne. Szlak przez pierwszych kilka minut prowadził nas łagodnie szeroką ścieżką, a po minięciu wiaty i po przejściu przez mostek odbił w prawo i zaczął wznosić się do góry, podejście jednak nie było bardzo męczące i swym charakterem bardzo przypominało nam trasę na Wysoki Wierch w Pieninach. Ścieżka biegła głównie przez polany, więc cały czas towarzyszyły nam piękne widoki. Odcinków leśnych było niewiele i były bardzo krótkie. Po dotarciu na Wysokie naszym oczom ukazał się płaski i rozległy wierzchołek, z którego mogliśmy podziwiać malownicze widoki. Tego dnia udało nam się nawet zobaczyć zarys Tatr. Po kilkunastominutowej przerwie, tym samym szlakiem wróciliśmy do Żydowskiego, a następnie kontynuowaliśmy naszą przejażdżkę. 










rowerem przez Jasiel, Rezerwat Przyrody Źródliska Jasiołki oraz Polany Surowiczne, to była zdecydowanie najpiękniejsza i najbardziej urozmaicona trasa rowerowa tego wyjazdu. W 70% biegła z dala od ruchu samochodowego, oferując nam to co najbardziej lubimy, czyli piękną przyrodę. Szlak prowadził nas głównie drogami szutrowymi, były też odcinki biegnące polnymi ścieżkami i asfaltowymi drogami w ruchu ogólnym. Na trasie musieliśmy zmierzyć się z kilkoma przeprawami przez rzeczki oraz dwoma wymagającymi podjazdami. Pierwszy, dość krótki, czekał na nas za polem biwakowym Jasiel, a drugi znacznie dłuższy, za Polanami Surowicznymi. Wysiłek jednak został odpowiednio nagrodzony, dwoma długimi zjazdami. Pierwszy z nich doprowadził nas do Moszczańca, a drugi do Woli Niżnej, gdzie rozpoczęliśmy i zakończyliśmy naszą przejażdżkę. Cała pętla, czyli 28 kilometrów, zajęła nam 3,5 godziny, z jedną dłuższą przerwą, którą spędziliśmy w Polanach Surowicznych, gdzie znajduje się piękna, odbudowana dzwonnica. Trasa ze względu na długie zjazdy prowadzące szutrowymi drogami, a także dwa wymagające podjazdy dla bardziej wprawionych cyklistów, którzy nie boją się wyzwań i potrafią zapanować nad rowerem gdy spod kół uciekają kamienie. 

Nasza trasa dostępna tutaj



Zjazd do Moszczańca
Jedna z przepraw rzecznych




Dzwonnica w Polanach Surowicznych

Powyższa trasa rowerowa to było ostatnie miejsce, które udało nam się odkryć podczas tych 5 dni. To właśnie tam żegnaliśmy się z Beskidem Niskim kończąc nasz aktywny długi weekend. I choć rozstanie się z tym pięknym miejscem nie było łatwe, znaleźliśmy małe pocieszenie w tym, że znów tam zawitamy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © RODZINNIE DOOKOŁA ŚWIATA , Blogger