Szlak rowerowy wokół Tatr z dziećmi- z Kacwina do Nowego Targu
Po raz pierwszy na Szlaku rowerowym wokół Tatr byliśmy w 2019 roku, wtedy pokonaliśmy bardzo przyjemną trasę z Nowego Targu do Trsteny (Trzciany) na Słowacji (opis tego odcina dostępny tutaj). Przyszła pora na kolejny etap, tym razem ruszyliśmy z Kacwina do Nowego Targu. Już jadąc autem do punktu startu wiedzieliśmy, że zaplanowana przez nas trasa nie będzie przysłowiową "bułką z masłem", wiedzieliśmy jednak też, że bajeczne widoki wynagrodzą nam z nawiązką najmniejszą kroplę potu, która wystąpi na naszych czołach.
Kilka słów o Szlaku wokół Tatr
Szlak rowerowy wokół Tatr to wspólne przedsięwzięcie Polski oraz Słowacji. Cała trasa ma długość ponad 250 kilometrów i przebiega przez historyczno-kulturowe krainy takie jak: Podhale, Orawa, Liptów oraz Spisz. Po stronie polskiej główna trasa ma prawie 60 kilometrów. Zaczyna się za Kacwinem, na granicy ze Słowacją, a kończy za wsią Podczerwone, także na granicy ze Słowacją. Po drodze przejeżdżamy przez takie miejscowości jak: Kacwin, Łapsze Niżne, Dursztyn, Nowa Biała, Nowy Targ, Czarny Dunajec oraz Podczerwone.
Gdzie zaparkować samochód startując z Kacwina?
Startując na rowerowy szlak wokół Tatr z Kacwina auto można zaparkować na parkingu pod kościołem Wszystkich Świętych (GPS: 49.37464, 20.29311). Parking jest bezpłatny i spokojnie pomieści kilka samochodów. Obok parkingu znajduje się bardzo fajny plac zabaw, jest też punkt naprawy rowerów, gdzie można dopompować koła, czy dokręcić latające śrubki w bagażniku na sakwy.
Parking pod kościołem w Kacwinie |
Kacwin i pierwszy podjazd |
Opis Szlaku wokół Tatr z dziećmi z Kacwina do Nowego Targu
Na rowerowy szlak wokół Tatr wjechaliśmy zaraz po wyruszeniu z parkingu, w miejscu w którym się znajdowaliśmy skręcał on w lewo w stronę mostu nad potokiem Niedziczanka. Po jego przejechaniu od razu zaczął się podjazd, więc lekko nie było. Powoli, równym tempem podjeżdżaliśmy coraz wyżej i wyżej, mijając najpierw piękną kapliczkę Matki Bożej Śnieżnej, a potem pierwszy punkt MOR. Wokół nas szybko zaczęło robić się bardzo widokowo, więc było sporo pretekstów na krótkie postoje i zdjęcia.
Kapliczka Matki Bożej Śnieżnej |
Punkt MOR |
Choć pierwszy podjazd był dość męczący i mieliśmy wrażenie, że nigdy się nie skończy, wreszcie dojechaliśmy do miejsca, gdzie czekał nas bardzo przyjemny zjazd. Po naszej prawej stronie oraz za naszymi plecami mogliśmy podziwiać piękno Spiszu, a po lewej stronie wyłoniły się szczyty Tatr. Musimy szczerze przyznać, że byliśmy pod wielkim wrażeniem otaczających nas panoram. Zjazd pokonaliśmy błyskawicznie, a pęd wiatru który poczuliśmy na twarzach dodał nam nowej energii. Po minięciu znajdującego się przy trasie gospodarstwa i po przejechaniu przez mostek nad Kacwińskim Potokiem czekał nas spokojniejszy odcinek, na końcu którego, w miejscu gdzie nasza trasa odbiła w lewo, przyszło nam się zmierzyć ze stromym podjazdem. Niestety szybko na nim polegliśmy i byliśmy zmuszeni przez chwilę popchać nasze rowery.
Długi i przyjemny zjazd |
Drugi podjazd |
Gdy najbardziej stromy fragment podjazdu został za nami, szybko wróciliśmy do pedałowania i osiągnęliśmy kolejne wzniesienie, a co za tym idzie dotarliśmy do następnego zjazdu. Zanim jednak znów daliśmy się porwać pędowi powietrza zrobiliśmy kilka minut przerwy na podziwianie widoków, a te były nadal przepiękne. A potem zjechaliśmy z "górki na pazurki" i znaleźliśmy się w Łapsze Niżne.
Łapsze Niżne |
Po wyjechaniu z Łapsze Niżne czekał nas ostatni, najbardziej wymagający odcinek, czyli podjazd do Dursztyna. Pokonaliśmy go z dwiema kilkuminutowymi przerwami. Pierwszy postój zrobiliśmy na polance z bajecznym widokiem na Tatry, a kolejny w punkcie MOR. Trasa nadal była niesamowicie malownicza, więc pomimo wysiłku jechało nam się bardzo dobrze.
Nagrodą za dojechanie do Dursztyna był jeszcze jeden ekscytujący zjazd do wsi Krempachy. Tę przyjemność postanowiliśmy jednak nieco odwlec w czasie i urządziliśmy sobie przerwę na obiad, z widokiem na Tatry oraz Babią Górę. Widoczność tego dnia przeszła nasze najśmielsze oczekiwania, więc cieszyliśmy się każdą minutą spędzoną na szlaku wokół Tatr.
Połowa trasy (ta zdecydowanie trudniejsza) była za nami, a przed nami druga połowa, która na szczęście nie wymagała od nas już takich wielkich pokładów energii. Po wznowieniu przejażdżki zjechaliśmy do wsi Krempachy, a następnie dojechaliśmy do Nowej Białej, gdzie wjechaliśmy na odseparowaną od ruchu samochodowego ścieżkę (początkowo asfaltową, a potem szutrową). Od tego miejsca na szlaku zrobiło się dużo bardziej tłoczno. Trasa pomiędzy Nowym Targiem, a Nową Białą jest łatwa i przyjemna, więc chętnie wybierana jest przez rodziny, nawet z mniejszymi dziećmi oraz spacerowiczów.
Zjazd do wsi Krempachy |
Nasza ścieżka nadal łagodnie wznosiła się, ale po tym co przeszliśmy wcześniej nie robiło to już na nas wrażenia ;-) Zanim się obejrzeliśmy dojechaliśmy do wsi Gronków, a potem do Nowego Targu. Swoją przejażdżkę rowerowym szlakiem wokół Tatr zakończyliśmy przy Borze na Czerwonem. Tam, po kilkunastu minutach przerwy rozdzieliliśmy się. Tomek wrócił do Kacwina po nasze auto, a pozostała część drużyny udała się na plac zabaw.
Rowerowy szlak wokół Tatr to jedna z piękniejszych, rowerowych tras w Małopolsce. O ile odcinek z Kacwina do Nowego Targu lub odwrotnie z Nowego Targu do Kacwina jest dość wymagający, za sprawą tych kilku podjazdów, to piękne widoki rekompensują włożony w jej przejechanie trud. Dla mniej wprawionych cyklistów polecamy odcinek pomiędzy Nowym Targiem, a Nową Białą lub szlak wokół Tatr na trasie z Nowego Targu do wsi Podczerwone. A będąc w Nowy Targu koniecznie trzeba wybrać się na spacer przez Bór na Czerwonem ( więcej o tym miejscu można poczytać tutaj).
Piękny malowniczy szlak. Jak zakończy się znakowanie "szlaku śliwkowego" który wytyczaliśmy z kolegą zeszłego roku - to poproszę Was o przejechanie kilku odcinków (całość to około 170 km, więc nie namawiam na całość) i wyrażenie opinii. To jeszcze zdążymy nanieść jakieś poprawki.
OdpowiedzUsuńZ olbrzymią przyjemnością, czekamy na więcej szczegółów :)
UsuńTen szlak rowerowy to super sprawa. Byłem na nim w tamtym roku. W tym roku postanowiłem spróbować czegoś innego i tak padło na… quady. Zakopane i połączenie z nim takiego spędzania wolnego czasu była to dla mnie nowość, ale naprawdę warto :) Była adrenalina podczas jazdy leśnymi ścieżkami. I jazda rowerem po szlaku, i quadem, choć tak inne, dały mi sporo frajdy.
OdpowiedzUsuńJazda Quadem powinna być zabroniona...
Usuń