Lubań i wieża widokowa na Lubaniu z Przełęczy Snozka
Po raz pierwszy na Lubaniu byliśmy w 2020 roku (o czym można poczytać tutaj) i już wtedy zamarzył nam się powrót na szczyt zimą. Planowaliśmy to zrobić kilkukrotnie, ale z planami jest jak jest, nie zawsze wszystko idzie po naszej myśli. Ostatecznie na Lubań w wersji zimowej wybrała się tylko 1/4 naszej drużyny, za to w towarzystwie koleżanki, która dopiero rozpoczyna swoją przygodę z górami.
Przełęcz Snozka (szlak niebieski)- Ruiny bacówki (szlak niebieski oraz zielony)- Skrzyżowanie szlaków (szlak niebieski, zielony oraz żółty)- Baza namiotowa na Lubaniu (szlak niebieski, zielony oraz czerwony)- Lubań i wieża widokowa- Baza namiotowa na Lubaniu- Ruiny bacówki- Przełęcz Snozka
Na Lubań prowadzą następujące szlaki:
* szlak czerwony z Krościenka nad Dunajcem, który jest częścią Głównego Szlaku Beskidzkiego
* szlak zielony z Grywałdu
* szlak niebieski z Przełęczy Snozka
* szlak żółty z Kluszkowce
* szlak niebieski, a następnie czerwony z Huby
* szlak zielony z Ochotnicy Dolnej
* szlak niebieski z Ochotnicy Dolnej (opis trasy dostępny tutaj)
* szlak zielony i pod koniec czerwony z Tylmanowej
Gdzie zaparkować auto startując na Lubań z Przełęczy Snozka?
Na Przełęczy Snozka znajduje się duży, darmowy parking (GPS: 49.451065, 20.318390), więc nie powinno być żadnego problemu z zaparkowaniem samochodu. Parking położony jest tuż przy drodze i roztacza się z niego przepiękny widok na Tatry, więc już na samym wstępie, zanim jeszcze zdążymy na dobre wysiąść z auta, robi się naprawdę ciekawie.
Opis szlaku na Lubań z Przełęczy Snozka
Na Lubań od samego początku podążałyśmy idąc za niebieskimi oznaczeniami szlaku. Jednak na samym początku naszej wędrówki zboczyłyśmy nieco z trasy i w pierwszej kolejności wdrapałyśmy się wyraźną ścieżką na górę Wdżar. Na górze Wdżar zimą prężnie działa stok narciarski, a w pozostałą część roku popularny Bike Park Kluszkowce. Warto tam odbić ze względu na przepiękne widoki roztaczające się z góry, które można podziwiać między innymi z ławki zakochanych.
Następnie wróciłyśmy na naszą trasę i skierowałyśmy się prosto na Lubań. Pierwszy odcinek wędrówki był malowniczy i niewymagający. Szłyśmy szeroką drogą, idąc u podnóża góry Wdżar. Za naszymi plecami było widać zamglone Tatry, a przed nami była widoczna wieża na Lubaniu, czyli cel naszej wędrówki. Gdy dotarłyśmy do granicy lasu musiałyśmy założyć raczki, bo szlak był dość mocno oblodzony. Trasa zaczęła piąć się pod górę, ale podejście nie było ani trochę męczące i w zasadzie bez większego wysiłku dotarłyśmy do ruin bacówki. Za bacówką czekało na nas dość strome podejście, na szczęście jedyne takie na całej trasie. Podejście skończyło się w miejscu, gdzie szlak niebieski krzyżuje się ze szlakiem żółtym, skąd już niedaleko miałyśmy do studenckiej bazy namiotowej na Lubaniu.
Ostatni fragment naszej wędrówki, czyli odcinek pomiędzy bazą namiotową, a wieżą widokową wymagał od nas cierpliwości i sprytu. Leżący na szczycie śnieg był już mokry, przez co łatwo się w nim zapadało i to miejscami po same kolana, więc trzeba było trochę pokombinować, by znaleźć najlepszą ścieżkę, która byłaby najmocniej ubita. Gdy wreszcie udało się dotrzeć pod wieżę od razu ruszyłyśmy na jej górną platformę. Choć dzień był ciepły i słoneczny, widoczność niestety nie do końca nam się udała. Wszystko dookoła było zamglone i z pięknej panoramy Tatr nad zamarzniętym jeziorem Czorsztyńskim nic nam nie wyszło.
Po zejściu z wieży wróciłyśmy na bazę i tam zrobiłyśmy długą, zasłużoną przerwę wygrzewając się w słońcu. Po około dwóch godzinach postanowiłyśmy wracać. Na Przełęcz Snozka zeszłyśmy tym samym szlakiem. Piękna pogoda spowodowała, że na ścieżce zrobiło się bardzo mokro. Śnieg topniał w oczach tworząc płynące z góry strumyki. Jednak to ostatni odcinek, na kilkaset metrów przed parkingiem, przysporzył nam najwięcej problemów, bo tam potworzyły się kałuże głębokie po kostki, więc ciężko było pokonać to suchą stopą. Nic więc dziwnego, że dotarcie do auta przyjęłyśmy z wielką ulgą, kończąc zdobywanie Lubania w zimowej odsłonie.
Szlak z Przełęczy Snozka okazał się naprawdę przyjemny i choć widoki nie były takie jak byśmy sobie tego życzyły, to i tak naszą wyprawę uznajemy za udaną. A na Lubań wybierzemy się jeszcze raz i mamy nadzieję, że zgodnie z przysłowiem "do trzech razy sztuka" za trzecim razem wreszcie nam się uda ujrzeć piękną panoramę Tatr.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz