Mogielica z Przełęczy Rydza Śmigłego- Beskid Wyspowy z dziećmi

Mogielica to był pierwszy szczyt, na który udaliśmy się w powiększonym składzie i miało to miejsce w 2018 roku, z tego też powodu miejsce to już zawsze będziemy darzyć szczególnym sentymentem. Tym razem na Mogielicę wybraliśmy się w ramach zdobywanej Korony Gór Polski. 

Na polanie pod Mogielicą
Na Mogielicę postanowiliśmy wejść dokładnie tym samym szlakiem, którym wchodziliśmy w zeszłym roku, czyli z Przełęczy Rydza- Śmigłego, podążając za zielonymi oznaczeniami szlaku. Wtedy na naszej trasie zastaliśmy budzącą się do życia wiosnę, teraz piękną pełnię lata z wysokimi trawami w kolorze słomkowym, dojrzewającymi jeżynami oraz owocami dzikiej róży. 

Początek szlaku, widoki od strony Przełęczy Rydza-Śmigłego


Zielony szlak na Mogielicę prowadzi głównie przez las, miejscami ostro pnąc się pod górę. Po drodze nie brakuje jednak momentów z zachwycającymi widokami. Wtedy zdecydowanie warto zwolnić tempo i porozglądać się dookoła, bo jest naprawdę na co popatrzeć. 





Najrozleglejsze panoramy można podziwiać ze znajdującej się na Mogielicy wieży widokowej, zanim jednak tam dotarliśmy zatrzymaliśmy się na chwilę na polanie Wyśnikówka (Wyżnikówka), która znajduje się poniżej szczytu i może pochwalić się naprawdę pięknymi widokami.


Potem przyszła pora na zdobycie wieży. Mimo, że tym razem nie udało nam się zobaczyć Tatr, a widoczność nie należała do tych najbardziej wymarzonych i tak było cudnie. 

Widoki z wieży na Mogielicy











Na szczycie spędziliśmy kilka minut. Dłuższy postój woleliśmy zrobić na polanie pod Mogielicą, więc po zejściu z wieży od razu udaliśmy się w jej kierunku. Gdy tylko rozłożyliśmy naszą matę pomiędzy wysokimi trawami, z widokiem na Turbacz, Babią Górę, Luboń Wielki, Szczebel, od razu wiedzieliśmy, że szybko stąd nie pójdziemy. Czas upływał nam na puszczaniu bankiem mydlanych i zabawie w chowanego. Nasz syn okazał się mistrzem w tym ostatnim ;-)














Po ponad godzinnej przerwie postanowiliśmy wracać na Przełęcz Rydza- Śmigłego. Droga w dół trwała trochę dłużej, bo nasz synek część trasy chciał pokonać na własnych nóżkach, przy okazji zbierając każdy napotkany listek oraz kamyk. Największym jednak hitem okazał się traktor :-) 















Tegoroczne wakacje przywitaliśmy w Bieszczadach, a pożegnaliśmy w malowniczym Beskidzie Wyspowym nie mogąc uwierzyć w to jak szybko nam przeleciały ostatnie dwa miesiące. To był dla nas bardzo aktywny czas, na tym jednak nie kończymy, teraz przygotowujemy się do równie aktywnej jesieni :-)


Poprzedni wpis z Mogielicy z dokładnym opisem szlaku można znaleźć tutaj

2 komentarze:

  1. Świetny pomysł na pożegnanie lata, choć ja się jeszcze z jesienią nie witam, to przecież nie wiadomo kiedy zacznie się plucha u zamiast cudownych chwil na Mogielnicy mielibyście survival ;).

    Stale przypomina mi się Miłosz w nosidle, Mikołaj na barana, placak i Marzenka (Żona) dreptająca obok... Całkiem na lekko ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My jeszcze też nie :) Korzystamy z ostatnich dni lata i trzymamy kciuki za złotą polską jesień :)

      Usuń

Copyright © RODZINNIE DOOKOŁA ŚWIATA , Blogger