Tatry z dziećmi- Krokusy na Kalatówkach
Wraz z nadejściem wiosny z olbrzymią przyjemnością wyruszamy na jej poszukiwanie. Najpierw skupiliśmy się na przebiśniegach, których znaleźliśmy olbrzymie ilości w Rezerwacie Przyrody Pazurek. Po przebiśniegach przyszła pora na uwielbiane przez nas krokusy. Pierwsze krokusiki udało nam się znaleźć w Dolinie Aleksandrowickiej. Nie ma jednak co ukrywać, ale marzyły nam się całe łany krokusów. W tym celu udaliśmy się na Suchą Przełęcz w Beskidzie Makowskim, niestety byliśmy tam dużo za wcześnie. Polana schowana była jeszcze pod całkiem sporą ilością śniegu, a co za tym idzie krokusy też. Gdy wreszcie pojawiły się one na Suchej Polanie, to niestety my nie mogliśmy wtedy się tam wybrać. Nie marnując kolejnej okazji postanowiliśmy zobaczyć krokusy w Tatrach. Tak więc w poniedziałek zapakowałam siebie i dzieci do autobusu (córa w szkole miała akurat wolne) i ruszyliśmy do Zakopanego.
Krokusy postanowiliśmy zobaczyć na Kalatówkach. Rozważaliśmy też Polanę Huciską, którą mija się w drodze na Polanę Chochołowską, ale ostatecznie zdecydowaliśmy, że czas odwiedzić ponownie Kalatówki. Do Kuźnic dojechaliśmy busem z Dworca PKP w Zakopanem. W Kuźnicach zaczynał się interesujący nas szlak biegnący na Kalatówki. Nie jest on długi, przejście nie zajmuje więcej niż 35 minut i to naprawdę spokojnym, spacerowym tempem.
Krokusy na Kalatówkach po raz pierwszy podziwialiśmy w 2014 roku. Trafiliśmy akurat na moment kiedy było ich najwięcej, a z góry polana wyglądała jak pomalowana na fioletowo. Tym razem takiego wysypu krokusów jeszcze nie było, ale mimo wszystko było pięknie, a krokusy to wdzięczny obiekt do fotografowania. Od razu śpieszymy z wyjaśnieniem, że robiąc zdjęcia nie ucierpiał żaden krokus.
Wypad w Tatry w poniedziałek to był bardzo dobry pomysł. Turystów było dużo mniej, a według kierowcy busa nie było ich wcale, więc można było cieszyć się chwilą w kameralnym gronie. Przy najbliższej okazji chętnie znów to powtórzymy i może uda nam się dotrzeć na Chochołowską?
Krokusy w Tatrach przybierają jedyną i niepowtarzalną formę. Najpiękniejsze jest to, że często skupione są one w małe kępki, przez co wyglądają jeszcze piękniej. To był bardzo udany dzień, a nasze dzieciaczki znów udowodniły, że są najlepszymi kompanami w podróży.
Dziś dzieci w Tatrach już nie dziwią, ale starsze pokolenie wciąż wierzy w mit jakoby wchodzenie z małymi dziećmi na duże (no nie himalajskie przecież) wysokości mogło wywołać u nich wylewy itp. urazy.
OdpowiedzUsuńOj tak, z różnymi opiniami się spotkaliśmy. A nasze dzieci góry uwielbiają
UsuńMojego Mikołaja wnosiłem na Trzy Korony jak miał 5 miesięcy (ku przerażeniu ciotyld) przeżył, ma się świetnie, dziś już sam ludzi w góry prowadzi, a bywa że i rodziców z Turbacza do cywilizacji przywiedzie ;-) ...
UsuńCzym skorupka za młodu nasiąknie :) Mamy nadzieję że naszs dzieci w dorosłym swoim życiu dalej będą chciały chodzić pp górach i może zabiorą czasem swoich rodziców do towarzystwa :)
Usuń