Gorce z dziećmi- Zimowy kulig w Obidowej
1/28/2019
0
Gorce
,
Góry
,
góry z dzieckiem
,
góry z niemowlakiem
,
góry z nosidłem
,
góry zimą
,
Małopolska
,
Polska
Skoro mamy prawdziwą zimę i mnóstwo śniegu to musi być też najprawdziwszy w świecie kulig, z końmi, dzwoneczkami oraz ogniskiem. Pierwszy kulig, który miał mieć miejsce w Ojcowskim Parku Narodowym nie doszedł do skutku, bo śnieg niespodziewanie zniknął, po takim falstarcie musiało się jednak udać i druga próba zakończyła się olbrzymim sukcesem :-)
Kulig w Gorcach
Na pomysł zorganizowania kuligu wpadła nasza znajoma Kasia i to ona na swoje barki wzięła poszukiwanie firmy, która najlepiej ogarnęłaby temat. Wybór padł na biuro Beskidy Travel, które oferowało nie tylko przejażdżkę małymi, drewnianymi saniami, ale w cenie zapewnione było także ognisko z pieczeniem kiełbasek, grzaniec domowej roboty, a dla dzieci przepyszna herbata. Był też czas na zabawy na śniegu, szaleńcze zjazdy na jabłuszkach, a nawet na nową dyscyplinę sportową "rzut dzieckiem w śnieżną zaspę". Na całość mieliśmy przeznaczone 2,5 godziny, które udało nam się wykorzystać w 100%. A ceny? Bardzo atrakcyjne, 60 zł za osobę dorosłą, 50 zł za dzieci powyżej 3 roku życia, a te najmłodsze oczywiście gratis ;-)
Do tyłu też można zjeżdżać ;-) Mała rozgrzewka tuż przed kuligiem |
Kulig odbył się w Obidowej, w miejscu gdzie została wytyczona trasa na Turbacz dla narciarzy biegowych. Jednak bez obaw, prowadzący sanie starali się nie niszczyć śladów do narciarstwa biegowego, a narciarze nie mieli żadnego problemu, by przejechać obok sań, gdyż te trzymały się środka drogi. Do pokonania mieliśmy 3,5-kilometrowy odcinek, przez pięknie ośnieżony las, czyli bardziej bajecznie być nie mogło :-)
Towarzystwa dotrzymywało nam całkiem zacne grono (z nami było 22 osoby), więc nie można było się nudzić. Dzieci oczywiście największą radość miały, gdy mogły wreszcie zanurzyć się w śniegu, którego miejscami było naprawdę bardzo dużo. Nasz najmłodszy ukołysany rytmicznym ruchem sań i dźwiękiem dzwonków smacznie przespał praktycznie całą przejażdżkę ;-)
Kulig z zaprzęgiem konnym marzył nam się od dawna i cieszymy się, że wreszcie nasze marzenie się spełniło. Z pewnością nie był to ostatni raz, bo bardzo nam się spodobało, więc chętnie to powtórzymy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz