Zorza polarna w Norwegii
Jeśli uważacie, że w życiu nic nie jest już w stanie Was zaskoczyć, zadziwić, to koniecznie musicie udać się na daleką północ w poszukiwaniu aurora borealis, czyli zorzy polarnej. To zdecydowanie jedno z najpiękniejszych zjawisk przyrodniczych, które potrafi wprawić w osłupienie, wywołać szeroki uśmiech, olbrzymie okrzyki radości oraz szybsze bicie serca u nie jednej osoby. Warto jednak pamiętać o tym, że światła północy są niezwykle kapryśne i nie zawsze chcą się pokazać w całej swej okazałości lub nie ukazują się wcale, jednak ci którzy wykażą się cierpliwością i zrozumieniem zostaną obdarowani wspaniałym widowiskiem, godnym Oscara.
Chęć ujrzenia zorzy polarnej była na mojej liście "must see" od dawien dawna, więc nic dziwnego, że decydując się na zimowy wyjazd do Norwegii bardzo liczyłam na to, że moje marzenie wreszcie się spełni. Prognozy pogody oraz indeks nasilenia zorzy nie były jednak tak łaskawe i wszystko stanęło pod wielkim znakiem zapytania, mimo tego uparłam się przy swoim i każdego wieczoru moje oczy kierowałam ku niebu. Nic nie było w stanie mnie zniechęcić, nawet wtedy gdy temperatura odczuwalna wynosiła -19 st. C, otuchy dodawał mi wówczas termos z herbatą, nie przeszkadzało mi nawet to, że czasem było pochmurno. Chmury potrafiły wisieć nad naszymi głowami przez cały dzień, by nagle zniknąć nie wiadomo gdzie i ukazać rozgwieżdżone niebo. Całe to poświecenie miało tylko jeden cel, obejrzeć na własne oczy spektakl pt. "tańcząca zorza" i ogromnie się cieszę, że się udało, a to co widziałam było wspaniałe, magiczne, niezwykłe i na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Każdy szanujący się łowca zorzy wie jak bardzo ważne są indeksy jej nasilenia, im wyższy indeks tym zorza lepiej widoczna, przy niskich indeksach (Kp 1 i Kp 2) jedynie czuły sprzęt fotograficzny jest w stanie ją wychwycić, ludzkie oko jest znacznie mniej czułe, w związku z tym potrzebny jest indeks min. Kp 4, choć już przy indeksie Kp 3 widzimy zmiany dziejące się na niebie.
Polując na zorzę musiałam się wykazać cierpliwością i dobrą organizacją :-) Nigdy nie wiedziałam o której godzinie zechce się ona pojawić, jednego wieczoru czekałam aż do późnych godzin nocnych, innego dnia piękna zorza pojawiła się już przed godziną 19:00. Najważniejsze jest jednak to, że takich wieczorów, pełnych emocji i niezwykle ekscytujących, miałam aż cztery, na sześć dni pobytu, w związku z tym mogę śmiało powiedzieć, że miałam mega szczęście ;-)
Za każdym razem, gdy na niebie pojawiała się zielona łuna nad brzegiem fiordu dało się słyszeć pisk i radosne okrzyki, a potem nastawała chwila zadumy i opad szczęki ;-) Zorza przybierała przeróżne formy, pojawiała się i znikała, łączyła niczym most dwa brzegi fiordu. Czasem zachowywała się bardzo nieśmiało, ukazywała się na chwilę i zaraz gasła, by za chwilę znów się ujawnić, już znacznie śmielej. Często odnosiłam wrażenie, że robi to specjalnie, by podsycić ciekawość, by sprawdzić jak wdzięczną ma publikę.
Bez względu na to czy zorza jest nieśmiała, czy po prostu kapryśna, jest bardzo fotogeniczna. Mnie pokazała się głównie w zielonej kolorystyce, za to czasem świeciła tak jasno, że jej odbicie było widoczne w wodach fiordu. Dziś z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że zostałam nią oczarowana i zaczarowana. To było naprawdę wspaniałe przeżycie i na pewno jeszcze to kiedyś powtórzę :-)
Kilka wskazówek
Jak fotografowałam zorzę?
Nie jestem żadnym ekspertem w tej dziedzinie, a nawet śmiało mogę powiedzieć, że moje doświadczenie w obsłudze aparatu w trybie manualnym jest dosyć marne. Jednak przed wyjazdem do Norwegii postanowiłam odrobić lekcje i trochę się przeszkolić. Wykorzystując możliwości mojego sprzętu oraz biorąc pod uwagę oświetlenie okolicy, użyłam następujących parametrów:
* przysłona f5
* ISO 640
* czas naświetlania 30 sek
Zabierając się do fotografowania zorzy konieczny jest statyw i najlepiej do zrobienia zdjęcia wykorzystywać samowyzwalacz, by zredukować do minimum wszelkie drgania. Muszę się przyznać, że gdy udało mi się zrobić pierwszą fotkę cieszyłam się jak dziecko :-)
Gdzie sprawdzać indeksy Kp?
Mnie bardzo przypadła do gustu aplikacja na smartfona stworzona przez Visit Norway, która nazywa się „Norway lights”.
Pozostałe wpisy z Norwegii:
Zorza polarna to rzeczywiście coś niesamowitego. Ja widziałem ją tylko raz w okolicy Murmańska w Rosji.
OdpowiedzUsuńZorza robi piorunujące wrażenie i nawet gdy widziało się ją tylko raz, na pewno jej obraz pozostaje w pamięci na długo. Pozdrawiamy!
UsuńPiękne zdjęcia! W życiu bym nie powiedziala ze masz "marne doświadczenie w manualnej obsłudze aparatu"! Wow i wielki szacun :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa :-) Cieszę się, że zdjęcia się podobają, tym bardziej, że naprawdę aparat w trybie manualnym to wciąż dla mnie zagadka ;-) Pozdrawiamy !
UsuńNajlepiej do zorzy uzywać szybkiego szkła naprszykład z przesłoną F 1.4, chociaż kitowe szkła też się nadają. Im jaśniejsze szkło tym mniejszy czas naświetlania.Przy długim naświetleniu pojawia sie efekt star trails, kiedy gwiazdy wydłużaja formę i wyglądają jak ryski. Z jasnym szkłem można ISO ustawić na 80-100. Każdy aparatat w trybie manualnym nadaję się do fotografowania zorzy.
OdpowiedzUsuńDziękuję za cenne wskazówki, w planach mam fotografowanie nocnego nieba, więc chętnie spróbuję osiągnąć efekt star trails. Pozdrawiam :-)
UsuńOprócz samowyzwalacza warto pamiętać też o podniesieniu lustra. W niektórych aparatach sprawa jest załatwiona po przejściu w tryb Live View:)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że przed kolejnym polowaniem na zorzę muszę jeszcze trochę się podszkolić ;-) Dziękuję za cenną wskazówkę :-) Pozdrawiamy !
Usuń