Kopa Kondracka z Kuźnic, czyli Czerwone Wierchy z dzieckiem
Jest parę takich miejsc w Tatrach, które od dłuższego czasu znajdują się na naszej liście "must see". Takim właśnie miejscem było pasmo Czerwonych Wierchów, które już od bardzo dawna pragnęliśmy zdobyć. Nic nie stało nam na przeszkodzie, by wreszcie zrealizować nasze marzenie. Wiki była do tego przygotowana w 100%, wiedzieliśmy, że świetnie sobie poradzi podczas zdobywania swojego pierwszego 2-tysięcznika.
Piękna Hala Kondratowa i widok na Kopę Kondracką |
Nasz szlak rozpoczął się w Kuźnicach, do których udaliśmy się pieszo z Zakopanego. Stamtąd za niebieskimi znakami poszliśmy w stronę Hali Kondratowej. Po około 30 minutach marszu minęliśmy polanę na Kalatówkach, z której roztacza się bardzo ładny widok na Kasprowy Wierch, mimo że postój na polanie był bardzo kuszący, nie zatrzymaliśmy się na niej ani na chwilę, spieszno nam było do schroniska na Hali Kondratowej. Dobrze nam znana droga na Halę minęła nam w mgnieniu oka, przy klimatycznym schronisku zatrzymaliśmy się na pierwszą przerwę. Cisza i spokój, które nas otaczały, były tym czymś czego potrzebowaliśmy. Większość osób, która tutaj przybyła, zmierzała w stronę Giewontu, tych, którzy wybrali ten sam szlak co my, było naprawdę niewielu.
Polana na Kalatówkach |
Schronisko przy Hali Kondratowej |
Po kilkunastominutowej przerwie ruszyliśmy w drogę, zgodnie z oznaczeniami zielonego szlaku obraliśmy kierunek na Przełęcz pod Kopą Kondracką, przed nami, ani za nami, nie było widać żywego ducha. Początkowo nasz szlak biegł pomiędzy ukwieconymi łąkami, a przed naszymi oczami był widoczny, jak na dłoni, cel naszej wędrówki, czyli Kopa Kondracka, pierwszy ze szczytów Czerwonych Wierchów. To był idealny moment na to, by cieszyć się rodzinnym spacerem i wesołymi rozmowami.
Gdy doszliśmy do końca polany nasz szlak zaczął piąć się w górę, podejście jednak nie było męczące, ani niebezpieczne, żwawym tempem pokonywaliśmy kolejne metry. Wraz ze zmianą wysokości za naszymi plecami pojawiała się coraz piękniejsza panorama, Wiki wciąż sprawdzała czy widać jeszcze schronisko, które dopiero co opuściliśmy. Podczas podchodzenia na Przełęcz zatrzymywaliśmy się kilkakrotnie na krótki postój, podczas wędrówki z dziećmi, takie przystanki są wręcz obowiązkowe, pozwalają naszym pociechom zregenerować siły i ułatwiają dalszą wspinaczkę.
W drodze na Przełęcz pod Kopą Kondracką |
Jak to w górach często bywa, pogoda w ułamku sekundy potrafi diametralnie ulec zmianie. I tak właśnie się stało, piękne słońce gdzieś się schowało i gdy tylko postawiliśmy nasze stopy na Przełęczy pod Kopą Kondracką, luną na nas deszcz, a potem grad. Jak to bywa na grani, nie mieliśmy totalnie gdzie się schować, podczas burzy w takich miejscach jest bardzo niebezpiecznie, więc gdy tylko deszcz trochę zelżał postanowiliśmy kontynuować nasz marsz, by jak najszybciej zejść w niższe partie gór. Ku naszemu ogromnemu zdziwieniu nasza córa zupełnie nie przejęła się tymi niedogodnościami atmosferycznymi i z uśmiechem na buzi parła do przodu. Ten jej entuzjazm przeszedł także na nas, więc po chwili wszyscy śmialiśmy się z gradobicia, które nas dopadło.
Przełęcz pod Kopą Kondracką zdobyta 1863 m.n.p.m. |
Gdy deszcz przestał padać byliśmy już na Kopie Kondrackiej, nawet nie wiem kiedy udało nam się pokonać odcinek pomiędzy Przełęczą, a szczytem. Z olbrzymią radością zakomunikowaliśmy Wiktorii, że w wieku 4 lat zdobyła swój pierwszy 2-tysięcznik :-) Nagrodą, za trud, była kolejna odznaka turystyczna. Na szczycie Kopy Kondrackiej spędziliśmy tylko parę minut, ze względu na niepewną pogodę nie nacieszyliśmy się w pełni bajecznymi krajobrazami, dlatego na pewno jeszcze tutaj wrócimy, jesienną porą, gdy wzgórza zmienią swą barwę na rudoczerwoną.
Bajeczne widoki ze szczytu Kopy Kondrackiej |
W oddali między innymi Goryczkowa Czuba oraz Kasprowy Wierch, |
Kopa Kondracka jest nasza - 2005 m.n.p.m. |
Widok na pozostałe szczyty Czerwonych Wierchów Małołączniak i Krzesanica |
Szczyt Kopy Kondrackiej |
Naszą drogę powrotną zaplanowaliśmy przez Kondracką Przełęcz, której największym atutem jest prześliczny widok na Tatry Zachodnie oraz Giewont. Co chwilę zatrzymywaliśmy się by jeszcze raz popatrzeć na otaczające nas góry. To był najlepszy szlak na jakim do tej pory byliśmy, nawet malownicza Dolina Pięciu Stawów nie zrobiła na nas tak piorunującego wrażenia.
Widok na Giewont z Wyżniej Kondrackiej Przełęczy |
Im bliżej mieliśmy do Kondrackiej Przełęczy, tym więcej osób spotykaliśmy na naszej drodze, nasza trasa połączyła się z tą, która prowadziła na Giewont. Mimo, że byliśmy prawie pod samym jego szczytem, nie zdecydowaliśmy się na jego zdobycie, będzie ku temu jeszcze okazja. Chmury znów zasnuły niebo, więc by uniknąć drugiej ulewy postanowiliśmy zejść jak najszybciej do schroniska na Hali Kondratowej, w tym celu udaliśmy się za niebieskim oznaczeniem szlaku. Niestety deszcz nas dogonił i oberwało się nam po raz drugi, na szczęście byliśmy już na bezpiecznej wysokości. Przy schronisku znów zrobiliśmy sobie dłuższy postój, po którym udaliśmy się z powrotem do Kuźnic.
Na Kondrackiej Przełęczy |
Nasza wyprawa, mimo deszczu i gradu, które nas zaskoczyły, była niesamowita. Trasa jest bardzo widokowa i idealnie nadaje się na podbój z dzieckiem. To jeden z niewielu szlaków, który w tak przystępny sposób może pokazać dziecku magię wysokogórskich wycieczek.
Cenne wskazówki
* Trudność szlaku: łatwy, brak trudności technicznych, podczas podejścia na Przełęcz pod Kopą Kondracką brak przepaści, dziecko może śmiało wspinać się do góry samodzielnie, podczas przejścia granią uważajmy na dziecko by nie wychodziło poza ścieżkę
* Czas przejścia w obie strony: około 7 godzin
* Ze względu na zmienność pogody w górach koniecznie bądźmy zaopatrzeni w płaszcze przeciwdeszczowe, pamiętajmy że na grani nie ma gdzie się schować przed deszczem, a podczas burzy bywa tu niebezpiecznie
* Ciekawostki: Ze szczytu Kopy Kondrackiej można podziwiać kolejne szczyty Czerwonych Wierchów: Małołączniaka i Krzesanicę. Kopa Kondracka to najniższy szczyt Czerwonych Wierchów. Czerwone Wierchy zawdzięczają swoją nazwę roślinie sit skucina, która porasta jego zbocza. Jesienią liście rośliny zmieniają swoją barwę na rdzawoczerwoną, nadając charakterystyczny kolor całemu pasmu.
góry i wszystkie odcienie zieleni, to jest to!
OdpowiedzUsuńSzlak przez Czerwone Wierchy jest, jak dla nas, numerem Jeden :) Jesteśmy bardzo ciekawi jak to pasmo prezentuje się jesienią i zamierzamy to sprawdzić jeszcze w tym roku :)
UsuńA nie myśleliście o podejściu z Kir? Ja z mężem podchodziłam czerwonym szlakiem przez Upłazińską Kopę-piękne widoki ale dość kondycyjna; proponowałabym zielonym przez Dolinę Tomanową-zejście mieliśmy jak Wy podejście.
OdpowiedzUsuńOoo dziękujemy za świetną propozycję, na pewno z niej skorzystamy podczas zdobywania Ciemniaka :) Pozdrawiamy !
UsuńMAmy zamiar zdobyc ten szczyt z 5latką i 7 latkiem, jeszcze na 2tyś metrow nie byli ale pare mniejszych szczytow w Tatrach zdobyli. Pytanie czy te 7h to mocne tempo było? I czy można tak poprowadzić trasę żeby nie schodzić tą samą drogą jak wy?
OdpowiedzUsuńNa tę trasę z postojami myślę, że warto przeznaczyć nawet do 10 godzin. My ze względu na załamanie pogody musieliśmy nieco przyspieszyć tempo, więc na szczycie byliśmy dość krótko i schodziliśmy też dość żwawo. Zamiast wracać przez Halę Kondratową można zejść do Doliny Małej Łąki żółtym szlakiem, schodziliśmy tym szlakiem po zdobyciu Małołączniaka. Rozejście jest na Kondrackiej Przełęczy. Szlak jednak jest dość męczący, bo prowadzi po bardzo niewygodnych kamieniach, za to polana Małołącka jest cudna i na pewno warto ją zobaczyć :) Pozdrawiamy !
Usuń