Rusinowa Polana i Gęsia Szyja, czyli Tatry z dzieckiem
Po dosyć męczącym dniu, który spędziliśmy na szlaku do Doliny Pięciu Stawów,
zasługiwaliśmy na to by kolejna trasa była trochę mniej wymagająca. Już
kilkakrotnie chcieliśmy wybrać się na Rusinową Polanę, by skosztować słynnej
żętycy w tamtejszej bacówce, a stamtąd oczywiście wspiąć się na Gęsią Szyję,
dlatego też uznaliśmy, że niedzielny, słoneczny dzień będzie do tego
idealny.
Wierch Poroniec (szlak zielony)- Rusinowa Polana (szlak zielony)- Gęsia Szyja 1489 m n.p.m (szlak zielony) - Polana
Rusinowa -Wierch Poroniec
Nasza wędrówka rozpoczęła się na parkingu przy Wierch Porońcu (GPS: 49.284769, 20.112701), to właśnie tam swój początek miał interesujący nas szlak zielony, który na samo dzień dobry od razu zaczął podchodzić pod górę. Podejście nie było jednak długie i szlak szybko złagodniał i w zasadzie do samej Rusinowej Polany przewyższenie było niewielkie. Kilkanaście metrów za kasą do Tatrzańskiego Parku Narodowego naszym oczom
ukazała się przepiękna panorama na góry, co jeszcze bardziej mobilizowało
nas by iść przed siebie.
Kontynuując nasz spacer,
bo dokładnie do takiej kategorii zaliczała się nasza wędrówka,
wkroczyliśmy do lasu, a tam niespodzianka, niezliczone ilości jagodowych
krzaczków, niestety nie udało nam się znaleźć ani jednej jagody, chyba to
nie był jeszcze sezon.
Polana Rusinowa zbliżała się do nas coraz większymi krokami, z oddali
wypatrzyliśmy ścieżkę wiodącą na Gęsią Szyję, przez ułamek sekundy
zastanawialiśmy się czy aby przypadkiem ta trasa nas nie wykończy, za żadne
jednak skarby nie mogliśmy sobie jej odpuścić.
Ta jasnobrązowa wstążeczka w oddali to nasz skromy szlak na Gęsią Szyję |
Gdy dotarliśmy wreszcie do Rusinowej Polany ujrzeliśmy rozległą łąkę, z
licznymi miejscami do odpoczynku, nad którą górowały bajeczne krajobrazy. To
miejsce totalnie nas oczarowało, bez wątpienia rzuciło na nas swój urok.
Korzystając z okazji oddaliśmy się błogiemu lenistwu, wpatrując się i
podziwiając to co było przed nami. Rusinowa Polana jest idealnym miejscem na
rodzinny piknik, Wiki od razu wyczuła pismo nosem i zażyczyła sobie drugie
śniadanie, by nasze zapasy były pełniejsze skierowaliśmy swe kroki do
znajdującej się tutaj bacówki i zaopatrzyliśmy się w przepyszne oscypki oraz
żętycę.
Takie cuda to tylko na Polanie Rusinowej, widok między innymi na Gerlacha i Rysy |
Po lewej żętyca |
By rozleniwienie totalnie nas nie ogarnęło po sytym śniadaniu wyruszyliśmy w
drogę. Od razu zaczęło się z grubej rury, nie ma co, szlak na Gęsią Szyję
potrafi położyć na łopatki :-) Krok po kroku pięliśmy się coraz wyżej,
zatrzymując się wszędzie tam gdzie udało nam się znaleźć trochę cienia, gdyż
mocno przygrzewające słońce plus mozolna wspinaczka po schodach na pewno nam
nie ułatwiały marszu.
Widok na Polanę Rusinową ze szlaku na Gęsią Szyję |
Na szczęście nagroda, która na nas czekała na szczycie, była wprost
proporcjonalna do trudu, który musieliśmy włożyć by ją zdobyć.
Otaczające nas wzniesienia wywołały uśmiech zadowolenia na naszej
twarzy.
I właśnie dlatego człowiek idzie coraz wyżej i wyżej |
Wiki z radością zdobyła kolejną swoją wysokość- 1489 m n.p.m. To oczywiście
zasługiwało na upamiętniającą to wydarzenie fotografię :-)
Szczyt Gęsiej Szyi zdobyty ! |
Do rodzinnego albumu |
Na szczycie spędziliśmy kilkanaście minut i muszę przyznać, że mieliśmy
niezłego farta, bo towarzyszyły nam zaledwie 3 osoby. Dzięki czemu Gęsia
Szyja zapadła nam w pamięci jako miejsce spokojne, mało oblegane i
malownicze.
Droga powrotna na Polanę Rusinową minęła nam błyskawicznie, gdy tylko
znaleźliśmy się w jej polu widzenia, legliśmy bez najmniejszego skrępowania na
trawie, należało nam się to w 100%.
Potem jeszcze postój na polance i trzeba było ruszać w kierunku Wierch
Porońca. Wracaliśmy dokładnie taką samą trasą, którą przyszliśmy.
Uśmiech naszej małej turystki mówi sam za siebie |
I tak właśnie zakończył się nasz kolejny tatrzański podbój i nasz mega
intensywny weekend w Tatrach. Aż żal było wracać do Krakowa, mając
świadomość tego, że jeszcze tyle niesamowitych szlaków jest przed nami i
tylko czekają na to byśmy je odkryli.
Cenne wskazówki
* Trudność szlaku: łatwy, idealnie nadaje się na wędrówkę z dzieckiem,
podejście z Rusinowej Polany na Gęsią Szyję dosyć męczące, po licznych
schodach, ale jak najbardziej do przejścia
* Dojazd: z Zakopanego busem, który jedzie w kierunku Morskiego Oka, bądź
autem, które można zostawić na płatnym parkingu
* Czas przejścia w obie strony: około 6 godzin z postojem na Gęsiej Szyi i
Rusinowej Polanie
* Ciekawostki: Polana Rusinowa jest miejscem wypasu owiec, na jej obszarze
działa bacówka, w której prócz pysznych, świeżych oscypków, możemy spróbować
żętycy. A co to jest ta żętyca? To nic innego jak serwatka z owczego mleka,
która powstaje przy wytwarzaniu oscypków, bardzo orzeźwiająca w upalne
dni.
* Nazwa Gęsia Szyja pochodzi prawdopodobnie od tego, że szlak wije się i jest długi jak szyja gęsi :-)
* Nazwa Gęsia Szyja pochodzi prawdopodobnie od tego, że szlak wije się i jest długi jak szyja gęsi :-)
Gdy dziecko zaczyna się nudzić...
A na samo zakończenie postanowiłam zamieścić kilka sprawdzonych przez nas
zabaw, które idealnie nadają się podczas górskich wędrówek z dzieckiem.
Gdy szlak wiedzie przez las i widoków jako takich brak, dziecku szybko
zaczyna się nudzić, wtedy wkraczamy ze sprawdzonym zestawem zabaw. Jedna z
nich polega "na pilnowaniu" czy dobrym szlakiem idziemy, a żeby mieć
pewność, że nie zboczyliśmy z trasy, musimy znaleźć każde oznaczenie szlaku
i każdy szlakowskaz, kto znajdzie najwięcej tych znaków prowadzących nas do
celu, ten oczywiście zwycięża.
Druga zabawa idealnie nadaje się dla przedszkolaków i starszych dzieci,
które znają już literki. Jest to zabawa słowna, opierająca się o ostatnią
literę z danego słowa. Polega ona na tym, że jeden z uczestników mówi
dowolny wyraz, a kolejny musi powiedzieć nowe słowo rozpoczynające się od
ostatniej literki z tego wyrazu np. abażur- rybka- ananas- słońce- ekran
itd.
Trzeci sposób, zachęcający naszą małą dziewczynkę do kontynuacji marszu,
opiera się o zasadę "kija i marchewki". Każdy górski sukces Wiki jest
nagradzany, nagrodą jest nowa pieczątka wbita do książeczki GOT, odznaka na
jej turystyczny plecak, bądź dyplom.
Bardzo fajną zabawą, która wywołuje salwę śmiechu jest zabawa w czarowanie,
patyk znaleziony w lesie pełni role różdżki i każdy po kolei jest
czarodziejem, przy pomocy prostych słów rzucamy czar na poszczególną osobę
zamieniając ją w zwierzę, przedmiot, bądź kamień, w zależności od tego w co
zostaliśmy zaczarowani musimy wydawać odpowiednie dźwięki, jeśli zostaliśmy
zaczarowani w kamień musimy zastygnąć w bezruchu i nie wolno nam się
poruszyć póki czar nie zostanie z nas zdjęty.
super! ostatnie zdjęcie rewelacja :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy za miłe słowa :) Pozdrawiamy :)
UsuńPiękne zdjęcia. Odpoczywajcie.
OdpowiedzUsuńDziękujemy ! W górach zawsze odpoczywamy, mimo że ze szlaku wracamy zmęczeni w 100% :)
UsuńW niedzielę zdobyliśmy z naszą 5-letnią gwiazdą Gęsią Szyję. Naprawdę było warto, widoki cudowne :)
OdpowiedzUsuńGratulujemy ! A widoki naprawdę warte są tego całego wysiłku :) Pozdrawiamy !
Usuń�� cudownie czyta sie Wasze wpisy. Bylismy w paru miejscach z 2 latkiem w ubiegłym roku.Na gęsią nie weszlismy, nie korzystamy z nosidla.W tym roku ponownie Rusinową odwiedzimy i mam nadzieję ze uda nam się podejsc na Gęsią. Dziękuje za wszystkie cenne wskazówki
OdpowiedzUsuńDziękujemy, bardzo nam miło 😊 A na Rusinową uwielbiamy wracać, także takiego miłego powrotu i Wam życzymy i oczywiście powodzenia z wejściem na Gęsią Szyję, warto, bo widoki piękne 🙂 Pozdrawiamy!
UsuńWitam :) byłam ostatnio tam i przybilam pieczątkę na parkingu Wierch poroniec. CZY na Rusinowej Polanie i gęsiej szyi też są pieczątki?
OdpowiedzUsuńNiestety nie ma, jedynie można wbić pieczątkę w kasie Tatrzańskiego Parku. Pozdrawiamy !
Usuń